niedziela, 12 października 2014

11/12.10.2014 [sobota/niedziela]

Pisanie zaczynam dopiero od dzisiaj, bo właśnie dzisiejszej nocy nastąpił szczególny przełom. Do tej pory paraliż polegał jedynie na tym, że trudno było mi się ruszyć i widziałam czarne cienie, jakby przed moimi oczami szybko przelatywały jakieś duchy pod postacią dymu. Z tego rodzaju paraliżu umiem się już w miarę sprawnie wybudzić, jestem świadoma, że to tylko chwilowa sytuacja i za chwilę będę całkowicie przytomna i bezpieczna. Oprócz tego był jeszcze "koszmar", w którym zamiast leżeć w łóżku siedziałam przy biurku a za oknem widziałam postać mojej koleżanki z demonicznym wyrazem twarzy na tle szalejącej burzy.
Ale do tego wrócę później, może nawet niektóre wizje uda mi się zilustrować, teraz wracam o tego o czym miałam pisać.
Dzisiejsza noc. Po sobotnim wysiłku fizycznym stwierdziłam, że mogę sobie pozwolić na to aby popracować trochę przy komputerze, oczywiście w łóżku. Chyba nie powinnam tego więcej robić, możliwe, że to właśnie komputer źle na mnie oddziaływuje przed snem. Do godziny 3 oglądałam różne filmiki na youtube i pisałam z chłopakiem. Nie było to ani trochę stresujące, więc nie sądzę aby te czynności wpłynęły na to co stało się, gdy zasypiałam. Kilka minut po 3 odłożyłam komputer i ułożyłam się na lewym boku do spania. Już po chwili poczułam, że znowu się zaczyna, tym razem intensywniej, nie mogłam się od razu wybudzić. Nie pamiętam, czy miałam jakieś halucynacje, wiem tylko, że udało mi się coś krzyknąć, byłam świadoma i poruszałam palcami u nóg, bo tylko w nich miałam czucie. Udało mi się wybudzić właśnie dzięki poruszaniu nimi. Myślałam, że to tyle atrakcji na tę noc, lecz po chwili pojawił się taki sam paraliż a po nim kolejny. Pomiędzy te paraliże wkradł się jeszcze krótki sen w którym jechałam ze znajomym samochodem. Gdy wjechaliśmy na autostradę kolega wysiadł z auta i pobiegł kilkadziesiąt metrów do przodu. Krzyczałam do niego, że nie może tak robić, bo jesteśmy na autostradzie, na którą pieszy nie mają wstępu i zaraz przyjedzie policja. Bardzo się przejęłam. Po obudzeniu obróciłam się z lewego boku na plecy, zapomniałam tylko, że miałam nie spać w tej pozycji, bo wtedy paraliż jest najdziwniejszy i trwa najdłużej. Udało mi się zasnąć. Nagle obudziłam się słysząc, że ktoś idzie korytarzem do mojego pokoju. Na nogach miałam położonego laptopa, choć przed zaśnięciem odłożyłam go na krzesło stojące koło łóżka. Do pokoju weszła moja mama i powiedziała coś w stylu "Znowu siedzisz po nocy na komputerze" po czym usiadła na brzegu łóżka. Oczy miałam zamknięte, lecz widziałam zarys jej głowy i tułowia, słyszałam też jej głos. Czułam, że nie mogę się ruszyć, więc jej obecność sprawiła, że byłam szczęśliwa, bo myślałam, że pomoże mi się wybudzić. "Mama" cały czas stała nade mną a ja chciałam dać jej sygnał, żeby mi pomogła. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć o pomoc i po chwili poczułam ucisk w szyi który uniemożliwił mi oddychanie. Gdy złapałam oddech postanowiłam otworzyć oczy. Przypomniałam sobie, że nie powinnam tego robić, bo mogę zobaczyć coś naprawdę przerażającego, lecz nie mogłam się powstrzymać i uchyliłam lekko powieki. Nade mną nadal siedziało czarne coś. Nadal byłam przekonana, że to moja mama, postać miała kształt włosów zupełnie jak ona. Po jakimś czasie w końcu się obudziłam. Musiałam zaczekać, aż paraliż i halucynacje miną same, poruszanie placami u rąk i nóg oraz szybkie mruganie nic nie dały. Zegarek pokazywał chyba 3:47, postanowiłam, że nie zasnę, bo bałam się, że zjawy wrócą. Mimo to zasnęłam po kilku minutach i na szczęście resztę nocy przespałam spokojnie.

Rano powiedziałam mamie o tym, co mi się "śniło" i bardzo ją to zdenerwowało. Uważa, że takie sny spotykają mnie przez moje zainteresowania i muzykę, której słucham, choć jestem przekonana, że każdemu może przytrafić się senny paraliż.